Dania... Kraj wiatru, białych nocy, spokoju i bezpieczeństwa. Miejsce na Ziemi, gdzie codzienność różni się znacząco od tej, do której my - Polacy jesteśmy przyzwyczajeni. Z czego wynika wyjątkowość tego państwa i zamieszkujących go ludzi?
Przekraczając granicę Danii wjeżdża się do innego świata, odmiennej rzeczywistości. Dla przeciętnego Polaka, którego codzienność to wieczny wyścig z czasem, życie w tempie, stresie, tłumie i hałasie, kontrast będzie dostrzegalny na pierwszy rzut oka. W Danii bowiem życie przebiega na zupełnie innych zasadach...
Większość duńskich miast i miasteczek jest do siebie bardzo podobna. Króluje w nich niska zabudowa, a przede wszystkim jednorodzinne, parterowe domki z cegły otoczone żywopłotami i ogrodami, których podstawowym, wręcz obowiązkowym elementem są krótko przystrzyżone trawniki. Wszędzie jest bardzo czysto i schludnie. Zadbane są nie tylko prywatne posesje, ale też główne ulice miast, przyosiedlowe skwerki i boiska. Smog, rzucone byle gdzie śmieci, zdewastowane budynki czy też pomazane sprayami i graffiti mury są zjawiskami nieznanymi. Nie spotyka się tam żebrzących na ulicach biedaków czy narkomanów ani błąkających się bezpańskich psów (wyjątkiem od tej reguły jest Kopenhaga). Nic nie zakłóca sielskiej atmosfery tego kraju.
Duńczycy są narodem bardzo pogodnym, otwartym na świat i ludzi. Z założenia przyjaźnie odnoszą się do każdej napotkanej osoby, a w małych miasteczkach często wręcz zagadują nieznajomych lub pozdrawiają ich tak jak większość z nas zwykła jest witać się z mijanymi na górskich szlakach turystami. Chociaż nie należą do narodów impulsywnych, żywiołowych, wybuchowych, chociaż rzadko ujawniają swoje uczucia, okazują publicznie miłość bądź antypatię, w ich towarzystwie nie sposób czuć się źle. Są niezwykle tolerancyjni i akceptują wszelkie przejawy indywidualizmu. Duńczyka nie zdziwi elegancko ubrany człowiek jadący na rowerze do pracy, małżeństwo z osobą o innym kolorze skóry czy też demonstrowanie przynależności do jakiejkolwiek subkultury. Jest to jedno z nielicznych państw, w których powszechnie akceptowane są związki homoseksualistów.
W Danii zupełnie inaczej przebiega też okres dzieciństwa i dorastania. Przede wszystkim króluje tam bezstresowy model wychowania. Dzieci rzadko są łajane, karane czy bite, a wręcz w szkołach rozdaje się im numery telefonu, pod które mogą zadzwonić gdyby czuły się w jakikolwiek sposób "krzywdzone" przez rodziców. Również nauka przebiega na innych niż u nas zasadach. Stopnie za postępy w zdobywaniu wiedzy wystawiane są dopiero w końcowych klasach podstawówki, a powtarzanie roku jest w ogóle niespotykane. Wszystko po to, by dzieci nie musiały się denerwować i by stres nie wpłynął negatywnie na ich psychikę. Oprócz lekcji z "typowych" przedmiotów takich jak matematyka, język duński czy wf, w szkołach prowadzone są też zajęcia praktyczne, na których młodzież zdobywa pierwsze szlify w szyciu, gotowaniu, grze na wybranych instrumentach czy też np. lepieniu garnków z gliny. Popołudniami może dalej rozwijać zainteresowania bądź spotykać się z przyjaciółmi w specjalnych klubach czy ogniskach osiedlowych, które łączą przyjemne z pożytecznym. Zawsze można tam znaleźć wielu ludzi, pograć w bilard czy koszykówkę, obejrzeć wybrane filmy, czy też wziąć udział w organizowanych tam zajęciach i warsztatach.
W ojczyźnie Andersena, podobnie jak w wielu innych krajach Europy Zachodniej, dzień pracy zawiera godzinną przerwę na lunch. W szkołach młodzież udaje się wówczas do kantyn, gdzie z apetytem zajada własne kanapki czy rogaliki z parówką na ciepło i tradycyjnie popija mleko. We wszelkiego rodzaju firmach praca w tym czasie zamiera, a główny punkt programu - typowy duński sm?rrebr?d (kanapka na jasnym lub ciemnym pieczywie, co ciekawe - czasami z ziemniakiem i majonezem) zajmuje chociaż na chwilę miejsce spraw zawodowych. Lunch, biorąc pod uwagę jego porę a nie zawartość menu, jest odpowiednikiem naszego rodzimego obiadu. Tymczasem typowy gorący i najobfitszy posiłek jada się w Danii wieczorem (przeważnie w okolicach godziny 18), po powrocie ze szkoły czy pracy.
W Danii niewiele jest wielkich miast o dużym zagęszczeniu na km2. Większość osób mieszka w małych miejscowościach i na ich obrzeżach, z reguły w dość dużej odległości od szkół, centrów handlowych bądź miejsc pracy, co sprawia, że transport odgrywa ogromną rolę w życiu codziennym. Poza samochodami i autobusami (te ostatnie są wykorzystywane zwłaszcza przez dzieci i młodzież), ogromną popularnością cieszą się rowery. W pobliżu szkół, sklepów, czy też po prostu co kilka metrów na chodniku znajdują się specjalne miejsca, gdzie można je przypiąć łańcuchem, by móc w spokoju pozałatwiać swoje sprawy. Warto tu jednak zaznaczyć, że rowery są praktycznie jedynymi obiektami częstych i licznych kradzieży. I tak jak Duńczykom zdarza się wyjść z domu nie zamknąwszy okna lub drzwi, tak przypinając gdziekolwiek swój ulubiony środek transportu (chociażby na kilka minut), zabezpieczają go na wszelkie możliwe sposoby.
Dania nie należy do państw o bogatej tradycji czy historii. Kiedy kilka lat temu odwiedziła mnie przyjaciółka, którą tam poznałam, pobyt w Krakowie czy Zakopanem był dla niej niezapomnianym przeżyciem. Z szeroko otwartymi oczami oglądała góralską sztukę ludową, wyroby z bursztynu, których pełno w Sukiennicach czy też same stare, przesiąknięte historią budowle. W Danii takich miejsc i takich rękodzieł nie ma. Nie ma też wielu zwyczajów świątecznych, bez których dla nas Polaków Wigilia czy Wielkanoc wydają się nie do pomyślenia. A jednak w grudniu i na wiosnę tamtejsze miasta zamieniają się w miejsca magiczne. Duńczycy dużą wagę przywiązują do ozdób świątecznych, które pojawiają się wszędzie: w oknach, domach, ogródkach, szkołach, zakładach pracy, sklepach, na ulicach... Praktycznie od początku listopada miasta zamieniają się w czerwone krainy, gdzie na każdym kroku można spotkać Mikołajów i krasnale, a z węzłów radiowych i głośników dobiegają kolędy. W każdym oknie obowiązkowo pojawiają się tradycyjne kwiaty doniczkowe - gwiazdy betlejemskie i cała masa ozdób. Podobnie rzecz się ma w okresie Wielkiej Nocy, chociaż dominującą barwą jest wówczas żółć, a miejsce choinek i krasnali zajmują pisanki, kurczaczki, baranki, itp.
Warto tu wspomnieć o świątecznym przyjęciu w firmach przed Wigilią Bożego Narodzenia. Pracownicy zbierają się wówczas przy jednym stole, by zjeść wspólny posiłek. Jako, że świąteczne dania są często zapijane napojami alkoholowymi, w dniu tym bilety kolejowe są sprzedawane po specjalnej, zredukowanej cenie, a na drogach mają miejsce wzmożone kontrole policji.
Wybierając się do Danii trzeba się nastawić na zupełnie inny sposób ubioru. Chociaż temperatury są tam praktycznie przez cały rok umiarkowane, upały bądź przymrozki właściwie nie występują, to wiatr i przeszywająca wilgoć towarzyszą mieszkańcom tego kraju praktycznie przez cały rok. Duńczycy radzą sobie z tym problemem, hartując swoje pociechy już od najmłodszych lat, czego efekty dla osób "z zewnątrz" są niekiedy szokujące. Czy bowiem wielu z nas przywykło do wychodzenia w zimie na dwór w krótkim rękawku i z mokrą głową albo do kąpieli w morzu przy temperaturze powietrza osiągającej 18 stopni Celsjusza? A takie widoki nie są w tym kraju niczym niezwykłym...
Niezwykłe tymczasem mogą się nam - przyjezdnym wydać występujące tam w lecie "białe noce". Zjawisko to jest szczególnie odczuwalne w północnej Jutlandii. W okolicach czerwca słońce świeci tam prawie całą dobę, a to co odróżnia późną noc od środka dnia to lekki półmrok, przy którym jednak światło latarni jest już zbyteczne. I tak na przykład sadzenie roślin czy koszenie trawnika może być o tej porze roku wykonywane równie dobrze o północy jak i po południu.
W dzisiejszych czasach większość z nas na możliwości do w miarę częstych i dalekich podróży. Niekiedy jedynym problemem jest podjęcie decyzji gdzie się wybrać. Każdemu, kto chociaż na krótki czas chciałby odpocząć, zrelaksować się, zobaczyć coś nowego, gorąco polecam wakacje w Danii. Chociaż kraj ten nie ma tylu zabytków co inne państwa europejskie, chociaż w lecie nie można się tam opalić tak jak na Riwierze a w zimie pojeździć na nartach, to jednak panuje tam niezwykła, specyficzna atmosfera i dla niej właśnie warto się tam wybrać.